0
21:13 25.11.2018

Call of Duty: Black Ops 4 - fakty o grze I recenzja

FAKTY
Dynamiczny shooter FPP
Nacisk na grę online, brak kampanii dla jednego gracza
Trzy różne elementy - multiplayer, kooperacja i battle royale
Futurystyczny arsenał
Gra z polskim dubbingiem i napisami

RECENZJA
Pierwsze zachodnie recenzje Call of Duty: Black Ops 4 wskazują, że mamy do czynienia z najlepszą odsłoną od lat. Szanuję zdanie każdego krytyka, ale potwór Frankensteina sklejony z PUBG i Overwatcha wcale nie jest tak dobry, jak go malują. Wiem, co chciał osiągnąć Treyarch i wiem, że mu się to nie udało.

Oczywiście pod względem sprzedaży Black Ops 4 już teraz jest sukcesem. Tworzony kosztem fabularnej kampanii moduł Battle Royale to wielki magnes na portfele. Drugim magnesem jest marka Black Ops, dobrze kojarzona przez większość miłośników współczesnego Call of Duty. Jak to jednak bywa z dwoma magnesami, odpychają zamiast przyciągać.

Gra nie jest ani najlepszym BLOPSEM, ani najlepszym CoD-em, ani tym bardziej najlepszą grą battle royale. To kalka bez tożsamości, która czerpie garściami z najnowszych trendów branży rozrywkowej. Od siebie Black Ops 4 daje to, co trapi serię latami: fatalny matchmaking oraz irytujące pozycjonowanie respawnów. Niestety, niektóre rzeczy się nie zmieniają.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 4 - nie rozumiem zachwytów zza oceanu

Blackout, czyli Call of Duty: Black Ops 4 zamienia się w battle royale.
Tryb inspirowany PUBG to największa nowość i najważniejszy punkt nowego CoD-a. Na papierze mamy przepis na hit: znane i lubiane mechanizmy strzelania, do tego gigantyczna mapa oraz emocjonująca walka 100 graczy jednocześnie. W praktyce Blackout jest lepszy niż sądziłem, ale twórcy Fortnite’a mogą spać spokojnie. Moduł battle royale nie ma tego, co najważniejsze: tony zawartości do odblokowania oraz gigantycznego zaplecza, które zapewni trybowi żywotność na lata.

Fortnite jest jak wino. Im dłużej istnieje na rynku, tym ma więcej do zaoferowania. Co prawda w Blackout również pojawiają się poziomy doświadczenia, skórki, a nawet emotikony i naklejki, ale brakuje marchewki na kiju. Brakuje odpowiednika Battle Passa, który nęciłby kolejnymi nagrodami do odblokowania. Awansując z poziomu na poziom, w Blackout dostaje się figę z makiem. Taka sztuka dla sztuki. Podobno ma być inaczej, ale kiedyś tam w przyszłości.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 4 - nie rozumiem zachwytów zza oceanu

Szkoda też, że graczy zamieniono w gąbki na obrażenia. Wszechobecne pancerze znacznie zwiększają żywotność awatarów. Czasami potrzeba naprawdę dłu